Elliott: Dedykuję bramkę mojej babci
Harvey Elliott opowiedział o swoich odczuciach po bardzo emocjonującym dla siebie dniu i “niesamowitym” występie Liverpoolu w wygranym 9:0 meczu z AFC Bournemouth.
Elliott otworzył swoje konto w Premier League, strzelając drugiego gola dla The Reds, pięknym podkręconym strzałem ze skraju pola karnego, zaledwie po sześciu minutach gry.
Ten wysiłek pomógł drużynie Jürgena Kloppa odnieść swoje największe zwycięstwo w Premier League, a to popołudnie było szczególnie ważne dla pomocnika i jego rodziny.
Gratulacje Harvey, jakie to uczucie?
- To było niewiarygodne, zdobycie tylu goli to idealna reakcja z naszej strony i uzupełnienie wspaniałego zwycięstwa. Najważniejsze są trzy punkty. Marzyliśmy o tym, to dla nas moment przełomowy. Zbudujemy na tym swoją pewność siebie, zmotywowani, by w środę zrobić to samo.
Podrażniony zespół potrafi być bardzo niebezpieczny. Czy w tym tygodniu atmosfera podrażnienia była wyczuwalna w ośrodku treningowym?
- Zdecydowanie. Myślę, że ciążyła na nas duża presja, żebyśmy wyszli i dali popis. Zrobiliśmy to, więc czujemy wielką ulgę. Pięć goli w pierwszej połowie było dla nas wymarzonym startem. Chłopcy grali niesamowicie. Gratulacje również dla młodych zawodników, którzy zasłużyli na swoją szansę i na to by zagrać, cały czas wywierają na nas presję podczas treningów. To dla nas wielka ulga i z niecierpliwością czekamy na środę.
W tym meczu było mnóstwo momentów wartych podkreślenia, ale skupmy się na tym z twoim udziałem. Kiedy piłka zmierzała do ciebie, co miałeś w głowie?
- Po prostu, żeby strzelić. Miałem wcześniej kilka okazji, zwłaszcza przeciwko Palace i całe szczęście dziś się udało. Zdobycie gola na Anfield to było po prostu wspaniałe uczucie to nie byle jakiego gola, warto było ciężko pracować. Słyszeć, jak tłum krzyczy, to dla mnie osobiście coś wspaniałego i mam nadzieję na więcej takich chwil.
Można usłyszeć emocje w Twoim głosie, to był szczególny gol dla Ciebie i Twojej rodziny...
- Tak, moja babcia zmarła kilka dni temu, więc dedykuję tę bramkę jej.
Na pewno jest z Ciebie dumna i tak samo będzie na przestrzeni całego sezonu!
Porozmawiajmy trochę o drużynie. Odkąd tu przybyłeś, było kilku graczy, którzy byli ważni dla Twojej aklimatyzacji aklimatyzacji, Bobby Firmino będzie jednym z nich, prawda? Strzelił dziś swoją setną bramkę dla Liverpoolu, a oba jego dzisiejsze gole były zupełnie inne...
- Bobby jest świetnym graczem i człowiekiem. Zawsze fajnie jest grać u jego boku. Nie jest ani trochę samolubny, a to czego dzisiaj dokonał jest bardzo ważne dla jego pewności siebie.
Przy stanie 5:0, kiedy zszedłeś z boiska, mieliśmy wrażenie, że padnie więcej goli i drużyna dokładnie to zrobiła...
- Zdecydowanie. Nie sądzę, byśmy mogli zadowolić się tym, co miało miejsce w pierwszej połowie. Musieliśmy wyjść na boisko i dalej robić swoje. Chłopcy to udowodnili strzelając dużo świetnych goli. To było dla nas jedno z tych spotkań, gdzie musieliśmy unikać samozadowolenia w przerwie. Trzeba było wrócić na boisko i pokazać światu i fanom, że jesteśmy Liverpoolem.
Teraz wkraczamy w istotną fazę trzech spotkań w ciągu tygodnia. To był naprawdę ważny wynik i świetna postawa całego zespołu...
- Tak, przed nami duża intensywność. Regeneracja jest bardzo ważna, po prostu musimy robić swoje i wykorzystać dzisiejszy wynik jako motywację, ale nie ekscytować się nim zbytnio, ponieważ Newcastle to kolejne trudne starcie. Następnie Everton. Mamy ciężkie mecze, a każdy, z kim gramy w Premier League, stanowi duże wyzwanie. Musimy mieć pewność, że kiedy wybiegniemy na boisko, uda nam się powtórzyć postawę z dzisiejszego dnia.
Komentarze (1)